Cześć
Nazywam się Emilia i jestem harfistką. Ale też opowiadaczką, nauczycielką gry na harfie.
Często pytacie mnie o to, jak to się stało, ze zaczęłam grać na tak rzadko spotykanym, niezwykłym instrumencie - na harfie.
Zaczęło się od wielkiej tragedii:
W wieku 8 lat dowiedziałam się, że jestem za stara by być wielką skrzypaczką. A musicie wiedzieć, ze kiedy słyszałam dźwięk skrzypiec, to płakałam ze wzruszenia.
Popadłam w rozpacz. A potem wstałam, 'poprawiłam koronę na głowie' i postanowiłam zostać harfistką.
Było to tak…
Pewnego dnia, jako jeszcze całkiem mała dziewczynka, szłam z tatą po mieście. Nagle w przejściu podziemnym zobaczyłam mężczyznę, który grał na harfie. To była taka mała harfa – celtycka.
– Co to? – spytałam, wskazując na instrument.
– To harfa.
– No to ja będę na tym grać. Tak jak ten pan.
Od tej pory nie dałam już rodzinie spokoju, dopóki nie zapisali mnie do szkoły muzycznej.
Kolejne rozczarowanie:
Nauczycielka powiedziała, że szkoła może pożyczyć mi do domu instrument do ćwiczenia.
–Taki malutki – ucieszyłam się – jak miał ten pan?
Nie, dużą harfę koncertową!!! – odparła nauczycielka.
Nie było to dla mnie szczególnie radosne. Ja chciałam mieć harfę, z którą będę mogła podróżować, na której będę mogła grać wszędzie.
W tamtym czasie musiałam się jednak zadowolić dużą harfą koncertową. I to na niej przez kilka lat ćwiczyłam, zdzierając opuszki palców i struny.
Rozstania i powroty:
Czas leciał, stałam się 'już prawie dorosłą’ nastolatką i znalazłam na ulicy… teatr, a właściwie ogłoszenie o naborze do studia teatralnego. Poszłam na pierwsze zajęcia i przepadłam z kretesem. Tak pokochałam pracę ze słowem, z głosem, z ciałem, że postanowiłam skręcić z obranej wcześniej ścieżki. Podążałabym tą teatralną drogą, gdyby nie to, że zaczęło mi brakować harfy… wróciłam więc do studiowania muzyki i do grania. Od tamtej pory wciąż tym się zajmuję.
Dziecięce marzenia:
Muszę przyznać, że wiele lat minęło, zanim nauczyłam się podróżować z harfą koncertową. Dziś jeżdżę z nią po całej Polsce, a nie raz nawet za jej granice.
A mała harfa?
Cóż, wiele lat później stałam się posiadaczką takiej małej harfy – jest to moja harfa gotycka.
Dziś mam cztery harfy. Każda inaczej wygląda, ma inne struny i inne brzmienie. A ja im bardziej poznaje świat harf, ich różnorodność i bogactwo brzmienia, zaczynam marzyć o kolejnych. Kto wie, może kiedyś będę miała ich więcej. W końcu marzenia są po to by je spełniać.
Całkiem niedawno postanowiłam skonstruować swoją własną harfę.
Harfę, która będzie dostępna dla każdego!!!
Każdy tez będzie mógł się uczyć na niej grać. W każdym wieku.
Każdy wiek będzie odpowiedni by zacząć się uczyć (no oczywiście jeśli osobnik potrafi już siedzieć 😉
Będę uczyć grać tak, by granemu muzyka sprawiała przyjemność. Harfa nadaje się do tego idealnie.